-

Gwincinski : A

Piramidy

Nie, nie, nie.

 

Tylko tak mogę skomentować kolejne spotkanie Coryllusa z J. Orłem a propos filmu Smolensk. Obaj są fatalni. Józef Orzeł ze swoim ględzeniem, robieniem poważnych min i ze swoją niefrasobliwością dziadka w domu spokojnej starości, który odstawia jakieś teatrum przed zmęczoną pielęgniarką. 

Coryllus zaś za szybko, za nerwowo, bez polotu i za bardzo z głupia frant; co najgorsze, bez twardego clou - dlaczego katastrofa filmu o katastrofie. 

Tymczasem piłka była bardzo prosta do rozegrania. Bramki bronił starszy pan gderający co mu ślina na język przyniesie, odległość strzału do linii trzy metry, brak wiatru i doping kibiców. To Coryllus tu powinien rządzić i od niechcenia wpakować w odpowiednie miejsca cały magazynek ostrej amunicji.

Nie wspominam o kompozycji studia grinskrinowego bo cieszyliśmy się, że stół dzielący prowadzącego od gościa miał tylko pięć metrów a nie sto. 

Panowie generalnie nie mieli ze sobą kontaktu. Czy to właśnie przez odległość, czy też przez układ: ten o rybkach, ten o akwarium, czy też jeszcze: Madalińska z Gadalińską, czy bardziej dziad z obrazem itd. nie podejmuję się rozstrzygać.

Orzeł coś babulił a gość zakrzykiwał się. Wręcz odnosiłem wrażenie, że Coryllusem rządził tajemniczy imperatyw udzielenia odpowiedzi na każde pytanie w możliwie najkrótszym czasie. Tak jakby jakiś pociąg miał zaraz odjechać.

Ok.

Obaj panowie nie posiadali elementarnej wiedzy o filmie, która pozwoliłaby im rozebrać dzieło Krauzego na czynniki pierwsze i oddać mu stosowną sprawiedliwość.

Orzeł zatrzasnął się w formule - film potrzebny (odpowiednie pohukiwania), Coryllus zaś niezręcznie, że niby tematem tego filmu jest brak pieniędzy na ten film (co jest oczywiście g. prawdą, ale o tym później).

Tymczasem sprawa była bardzo prosta. Lądowanie samolotu Wosztyla na Siewiernym - CGI z pierwszej minuty filmu jest na poziomie (k.) ajmaka koleżanki córki. (k.) - to oczywiście stosowne przekleństwo. 

Następnie w tym wiekopomnym dziele niesłychanie przejętego sprawami Polski reżysera dochodzi do ujęcia na grinskrinie gdzie postać Wosztyla, jakaś babka i jeszcze dwóch figurantów odgrywają scenę oczekiwania w napięciu: “Co się stało z Tutką”. Nie wspominam o aktorstwie, bo krzyk przerażenia grany przez panią x można sobie od razu zsamplować na wypadek robienia jednominutowej, eksperymentalnej, animacji w której przydałoby się coś  “na kontrze”, będę pisał o poziomie technicznym. 

Poziom techniczny tego (k.) grinskrinu bowiem jest mniej więcej taki, że Ed Wood z latającymi talerzami na przeźroczystej żyłce mógłby spokojnie zabiegać w Paramouncie o pracę jako ekspert od efektów specjalnych. 

Następująca po podobnym wstępie scena generałowej nie może być tedy inna jak śmieszna. Dzięki efektom specjalnym klasy -7 dochodzi do sprzężenia zwrotnego sensów: im bardziej reżyser pompuje emocje zrozpaczonej rodziny tym głośniejszy słychać rechot każdego przytomnego widza.

Tu nie ma czego bronić. Tu trzeba bić. I nie na kwaśne jabłko. Tu trzeba bić do stanu jednej wielkiej krwawej pulpy. 

To jest dno. 

Pisząc jednak, że to jest dno odnoszę niestety wrażenie jakbym się poetycko wyrażał. Dno to słowo za małe, za krótkie i słabo brzmiące. 

To mniej więcej taki skandal jak akcja tego pajaca, który odstawił całe studio telewizyjne wynajmując aktorkę grającą Ellen DeGeneres po czym zadzwonił do swojej matki (filmując wszystko oczywiście) z informacją, że:

- Ellen go zaprosiła. 

Akcja do tego stopnia ponura, że wynalazła ją para znanych nowojorskich komentatorów (h3h3) i poświęciła temu cały odcinek swojego vloga. Komentarz zaczęli od tego, że oglądanie tego co pokazał polski guru może doprowadzić widza do długiej, powolnej śmierci.

Oni rżeli. Ale tak jak się rży na widok samobójcy, który do muzyki z Błękitnej laguny smaruje się odchodami i zaśmiewając się podrzyna sobie gardło. 

Jeżeli teraz rozwiniemy nasz namiot do powierzchni obejmującej rzeczywistość premiery w Teatrze Wielkim, razem z prezesem i całym wilczym szańcem, to rozmach podobnej paranoi może się okazać gabarytowo większy niż rozmiary grand kanyonu. 

Tymczasem na dnie wspomnianego grand kanyonu przycupnął sobie Coryllus z Orłem i komentują coś tam a echo niesie się w jednym kierunku 100 mil, w drugim zaś 200. Nic nie słychać. Pierdoły Orła i zapowietrzone frazy Coryllusa.

Ten film, kontynuując metaforę żydów nowojorskich, to coś w rodzaju materiału promieniotwórczego, który jest w stanie doprowadzić zmysł estetyczny/etyczny/zdroworozsądkowy każdego nieobeznanego widza do powolnej, bolesnej śmierci. 

 

Teraz sprawa pieniędzy.

 

Film kosztował 12 milionów PLN czyli około 4 mln $. Nawet jak na warunki zachodnie to bardzo drogi film. Nie będę wspominał o Mad Maxie jedynce zrobionym za 400tyś czy Rocky za 1 mln. 4 miliony kosztowało Lost in Translation z Billem Murrayem, Scarlet Johanson, kręcone w realiach amerykańskich płac przy zaplanowaniu lokacji w Kyoto.

Teza tedy, że brakowało pieniędzy to brednia. Chyba, że Coryllus miał na myśli coś na kształt filmu Rolanda Emmericha 2012. Z budżetem 200mln $ - 600 mln PLN. Co w takim razie miałby robić w tej produkcji Krauze nie mający pojęcia jak zaplanować ujęcie kotka na płocie?

 

Wnioski.

 

Jak się jest wciągniętym do rozmowy z przyjacielem autora książki “Płaska ziemia”, który to przyjaciel twierdzi, że może faktycznie coś tam jednak jest nie do końca ale nawet taka książka jest potrzebna, to nie można się nie zgadzać. Trzeba bardzo powoli i spokojnym głosem zwrócić uwagę, że dureń nie powinien się odzywać bo tylko wstydu narobi sobie i rodzinie.  

Tkwimy w miejscu, w którym rozmiary zła, brzydoty, tandety, absurdu, kłamstwa przekroczyły granice rozmiarów pokoju, domu czy osiedla. To sięga dalej i stało się niewidoczne. Ludzie tym oddychają, żyją w tym i zatracają/zatracili możliwość rozróżniania co zdrowe a co nie (patrz także niefrasobliwość całej wizyty u Orła logicznie doprowadzonej do finale - wywleczenie kamiennych tablic Matkikurki - oto NASZ level).

Nawet jak na standardy bandyckiego zachodu, gdzie króluje szyderstwo, cynizm, chłodna kalkulacja wymyk dokonany w filmie Smoleńsk, w kontekście “katastrofy smoleńskiej”, jest poza jakąkolwiek normą. 

Kontynuacją tej piramidy głupoty są androny Glińskiego o 15-stu latach produkcji i sławetne 280 milionów przelane na konto fundacji Świrskiego. A przecież to są drobiazgi, o których dowiedzieliśmy się mimochodem. 

 



tagi: film smoleńsk 

Gwincinski
14 marca 2018 13:53
18     2047    7 zaloguj sie by polubić

Komentarze:

gabriel-maciejewski @Gwincinski
14 marca 2018 14:00

Odrywasz mnie od zajęć. Nagrania są regularnie skracane. Wchodzimy do studia, które z niechęcią jest opuszczane przez poprzedników. Józek załatwia wcześniej masę spraw prywatnych. Piętro wyżej siedzi Pawlicki, którego okradzeni przezeń ludzie boją się pozwać do sądu. Nigdy nie wiem, kiedy skończy się nagranie. Co ci mam jeszcze powiedzieć? A może uważasz, że powinienem ćwiczyć przed lustrem miny zanim tam wejdę?

zaloguj się by móc komentować

Gwincinski @gabriel-maciejewski 14 marca 2018 14:00
14 marca 2018 14:11

Z szacunku do Ciebie piszę szczerze co myślę. Więcej, mam nadzieję, że odniesiesz z tego korzyść, choć może mój wpis jest odrobinę gorzki. Wszystko po to gdy będziesz mowił do dużo wiekszej publiczności w o wiele powazniejszym studio, czego ci życzę i czego się spodziewam w przyszłości. 

 

zaloguj się by móc komentować

Draniu @Gwincinski
14 marca 2018 16:52

Ta krytyka ,to taka niby motywacja.. Osobiście mnie by ona nie zmotywowała.. :) Nie brałeś pod uwagę, że nasz zawodnik grał na obcym terenie.. I tu nie chodzi o to ,aby rozjechac przeciwnika i w ten sposób pozamiatac.. Trzeba tak grać w bardzo trudnych warunkac ,zeby dalej sie spotykac , dokąd się da.. Coryllus widzi w tym sens i ja go rozumiem..

zaloguj się by móc komentować

Maryla-Sztajer @Draniu 14 marca 2018 16:52
14 marca 2018 16:59

Zadałem sobue trud obejrzenia tej telewizji na żywo.  Nie tylko - nagrania   -  Z P. Maciejewskim. 

Tam o godzinie na którą wyznaczono daną audycję najpierw leci blok reklamowy. Do 10 min. czasu zebranego audycji. 

W dodatku jeśli wcześniejszy gość ma jakieś chody to gada dłużej. .I wszystko ma poślizg. 

P. Maciejewski musi się zmieścić w tej Szczelinie czasowej. . Jemu nie dadzą dodatkowych minut, bo już ktoś ważny czeka na swój czas.

.

Ale to dobry trening. 

.

.

 

zaloguj się by móc komentować

Draniu @Maryla-Sztajer 14 marca 2018 16:59
14 marca 2018 17:29

Nie wiem czy to jest świadoma czy też nie ,właśnie taki format programu.. To przypomina słynne spotkania przedwyborcze, gdzie kandydaci mają np. 2-3 min. na odpowiedź , oczywiście nie znając pytań ..  Dobrze ,że Coryllus rozwija działalność medialną w swoim zakresie.... Zobaczymy w następnym odcinku, albo i nie zobaczymy, jaki będzie miał czas .. O właśnie , powinien zapytać na samym początku ile ma czasu do dyspozycji.. :) może warto wprowadzić nutę humoru do tej jakże krótkiej audycyjki..:) 

zaloguj się by móc komentować

Maryla-Sztajer @Draniu 14 marca 2018 17:29
14 marca 2018 17:34

Nie mam pojęcia. . Ja bym nue dawała rad...

P. Orzeł daje czas antenowy...I trzeba sobue radzić. 

Inni nie dali 

.

 

 

zaloguj się by móc komentować

Maryla-Sztajer @Draniu 14 marca 2018 17:29
14 marca 2018 17:36

Mam pewne doświadczenie w spotkaniach i z czasem antenowy.

Ale to jednak jest nieprzekładalne na tę sytuację 

.

 

zaloguj się by móc komentować

krzysztof-osiejuk @Gwincinski
14 marca 2018 18:23

To że budżet tego filmu wyniósł 12 mln. stanowi dla mnie przynajmniej sensację. Skoro jest jak mówisz, to znaczy, że 90 procent z tego wszystkiego zostało ukradzionych. I to jest autentyczny news.

zaloguj się by móc komentować


Grzeralts @krzysztof-osiejuk 14 marca 2018 18:23
14 marca 2018 21:37

 Taki film to gorzej niż WOŚP, nikt nie śmie zapytać na co te pieniądze poszły.

zaloguj się by móc komentować

krzysztof-osiejuk @Gwincinski
14 marca 2018 21:46

No wiesz, jeśli do pisania scenariusza, który jest przepisany z artykułów w tygodniku "Sieci" zatrudnia aż czterech scenarzystów, to częśc odpowiedzi na to pytanie już mamy.

zaloguj się by móc komentować

krzysztof-osiejuk @Gwincinski 14 marca 2018 20:31
14 marca 2018 21:48

To miało być do Valsera, ale nic nie zaszkodzi, jeśli będzie i do Ciebie.

zaloguj się by móc komentować

Gwincinski @krzysztof-osiejuk 14 marca 2018 21:48
14 marca 2018 22:17

Ja już kiedyś gdzieś o tym pisalem. Połowa filmu czasowo to materiały archiwalne. Dajmy na to, że zostaly zakupione za 50 - 100 tys $ - tyle obstawiam maximum, oznaczaloby to, że 4 mln $ bez 100tys zostały wydane na połowę filmu a to z kolei by oznaczalo, że nie byl to film za 4 mln ale odpowiednik filmu za 8 mln. 

I tu sie dopiero robi ciekawie bo ta połowa niearchiwalna  mogła wygladać niemalże jak Snatch (10mln) z Bradem Pittem i kosztami lokacji w Londynie. Albo Scanner Darkly (8.7mln), w ktorym grali Woody Harelson, Keanu Reeves, Wynona Ryder i Robert Downey Jr.

!

zaloguj się by móc komentować

Grzeralts @valser 14 marca 2018 21:38
15 marca 2018 06:27

To jest też nasza choroba narodowa, że w ogóle takie pytanie pada. Egal do czyjej kieszeni, ważne, na co? Co za to nabyto, jakie dobra, jaką pracę? U nas nikt o to nie pyta, bo jest nauczony, że to nieładnie. 

zaloguj się by móc komentować


marek-natusiewicz @Maryla-Sztajer 14 marca 2018 17:34
15 marca 2018 06:42

A cóż to za czas antenowy?

Taki Wroński nadaje już niemal setny odcinek swojego ględzenia. Ale swojego!

Nikt mu nie przeszkadza, ludzie zadają pytania, on odpowiada... 100 godzin!

Dzisiaj to nie jest jest żadne halo... oczywiście jeśli idzie o treść przekazu, a nie jego jakość "techniczną" - co z tego, że piękne greenskriny, jak przekaz do d...

zaloguj się by móc komentować

marek-natusiewicz @Gwincinski
15 marca 2018 06:43

Słowem: ja bym tam nie chodził, tylko gadał swoje i wrzucał do sieci.

To Orzeł chce sie dowartościować w oczach Karnowskich. I tyle!

zaloguj się by móc komentować

zaloguj się by móc komentować